WARSZAWA I ZGROMADZENIE 

 

Bolesława po powrocie chciała jechać do Krakowa do zakonu klauzurowego. (z relacji siostry Marii). By jak najlepiej się przygotować wewnętrznie odprawiła 9-dniowe rekolekcje pod kierunkiem wikariusza parafii Świętego Ducha – ks. Zygmunta Mścichowskiego. Spotkała się Bolesława z nieoczekiwaną radą, by poświęciła się pracy społeczno – religijnej wśród dzieci i młodzieży narażonej na utratę wiary i katolickiego ducha.

Spowiednik, kierownik duchowy oświadczył: „wszystkie niepokoje biorę na siebie, a proszę zacząć życie nowe gorliwe o chwałę Bożą, walczyć ze złem, które nas dręczy”.(Wspomnienia siostry Marii L.)

Prawdopodobnie Bolesława wyjechała do Warszawy w 1893 r. i założyła pracownię krawiecką na Pradze, biedna dzielnica Warszawy. Wstąpiła do Trzeciego Zakonu Świeckiego św. Franciszka. Była przełożoną tercjarek.  Prowadziła w Warszawie zakład dla bezdomnych przy ul. Jagiellońskiej 21 (wówczas ul. Petersburska 7). Kierownikiem duchowym był bł. O. Honorat Koźmiński. Praca w przytułku noclegowym wymagała ogromnego hartu ducha i odwagi, a przede wszystkim zaparcia się siebie, ofiary oraz absolutnej rezygnacji z jakiegokolwiek awansu i kariery doczesnej. Bolesława mając 30 lat poświęca się posłudze ludziom brudnym, chorym, pijanym, prowadzącym rozwiązłe życie – z którymi utożsamił się Chrystus. To czynne apostolstwo podjęła w duchu wiary na wyraźne wskazanie ks. Mścichowskiego. Swoje życiowe powołanie traktowała jako wierność woli Bożej.

 

W latach 1893-1894 epidemia cholery w Łowiczu, 22.07.1894 r. zmarł ojciec Bolesławy, Marcin.

Matka Łucja 54 –letnia, brat najmłodszy Stefan, brat Antoni – 20 lat, pracował jako woźny w szkole, Maria (prowadziła zakład krawiecki) zamieszkali razem w Warszawie. Bolesława jako najstarsza podjęła się odpowiedzialności za urzymanie całej rodziny.

Bolesława dbała o życie wewnętrzne, każdego roku w nowym Mieście nad Pilicą odprawiała 2 tygodniowe rekolekcje pod kierunkiem O. Honorata.

3 zasadnicze cechy Bolesławy z tego czasu:

- życie osobiste wewnętrzne, bardzo zdyscyplinowane i zdecydowanie nastawione na ciągłe pogłebianie i udoskonalenie,

- czynne, pełne ofiary oddanie się posłudze apostolsko – charytatywnej,

- oddanie się obowiazkom rodzinnym, pomoc najmłodszemu bratu Stefanowi.

 

6.06.1900 r. – śmierć tragiczna Stefana, utonął ratujac kolegę w Wiśle. – S. E. Kęsicka powołujac się na opowiadanie Bolesławy, napisała, że to bolesne wydarzenie mimo zrozumiałego bólu przeżyła w wenętrznym pokoju. Po latach sama Bolesława mówiła, że właśnie wtedy wprost fizycznie usłyszała słowa: Ja nie chcę jego powołania, tylko twego. Przy zwłokach brata złożyła obietnicę Bogu, że wróci na drogę życia zakonnego. Pogorszył się stan zdrowia matki, musiała się opiekować. Może to było przyczyną, że nie od razu zrealizowała to postanowienie.

1902 r. Przybyła do bł. Honorata Leontyna Sianożęcka, mieszkająca w Mohylewie na Białorusi, z prośbą o przysłanie do Mohylewa ukrytych sióstr zakonnych do pracy wychowawczo – oświatowej i do pokierowania Trzecim Zakonem Świeckim św. Franciszka. O. Honorat Koźmiński skierował ją do Bolesławy, znając pragnienia i ideały, zapeniał o pozytywnych jej cechach.

1903 r Bolesława opuściłą Warszawę udając się do Mohylewa , gdzie miała się zająć zorganizowaniem i prowadzeniem katolickiej placówki wychowawczo – misyjnej dla młodzieży polskiej zagrożonej utratą wiary i wynarodowieniem; miała kierować Trzecim Zakonem Świeckim św. Franciszka.

Rozmowa z Leokadia Górczyńską – zgłosiła swoja gotowość wstąpienia do tego zgromadzenia, które Bolesława w przyszłości założy. Dla Bolesławy to okazja do głebokiej efleksji. Wkrótce spotkanie z Łucją Chechowską, którą przysłał ks. Eugeniusz Światopełk – Mirski (wiedział o pragnieniach i powołaniu). Na prośbę  o przyjęciu do zgromadzenia Bolesława zareagowała powagą, a nawet zdziwieniem. Oglądając puste pokoje i co trzeba zrobić, by przygotować pokój do prowadzenia kursów krawieckich, rozgladając się Łucja powiedziała, „proszę pani, po co daleko szukać, załóżmy tu klasztor”.

W dalszym ciągu w realizacji swego specjalnego powołania Bolesława szukała poparcia i pomocy ze strony duchowieństwa.

Opatrzność Boża sprawiła, że w 1905 r. do Mohylewa przybył w roli wikariusza na miejsce ks. Eugeniusza Światopełk – Mirskiego – ks. Józef Chrucki. Chętnie podjął się kierownictwa duchowego Bolesławy Lament, Leokadii Górczyńskiej. Zaprosił jezuitę, przyjaciele z Moskwy o. Feliksa Wiercińskiego, aby poprowadził rekolekcje oraz rozstrzygnął sprawę powołania zakonnego Lament, Górczyńskiej i Czechowskiej. O. Feliks był tajnym misjonarzem apostolskim. Przebył 600 km.. Ten fakt ks. Chruckiego świadczy niewątpliwie, że jego opinie o Bolesławie Lament zawierały bardzo wysokie oceny moralne. W połowie X.1905 r. 3 osoby rozpoczęły rekolekcje pod kierunkiem O. Jezuity F. Wiercińskiego. 29.10.1905 r. ostatnia niedziela października powstanie Zgromadzenia. Oparte o regułę św. Ignacego Loyoli.

 

U Bolesławy widoczna jest bezwględna dyspozycyjność wobec woli Bożej. „podkreślam, że to dzieło Boże, że nikt z ludzi nic do tego nie dorzucił. To co jest, to nie ja uczyniłam i nikt ze stworzeń, tylko Boże Miłosierdzie. Wybrał Bóg kloc za narzędzie swoje i użył do dzieła swego (...) Stąd taka wypływa nauka, by oddać się woli Bożej. Jej to właśnie zawdzięczam wszystko i w ciągu życia szukałam jej zawsze”.