POSŁUGA BŁ. BOLESŁAWY LAMENT W WARSZAWIE NA PRADZE


Bł. Bolesława Lament urodziła się 3 lipca 1862 r. w Łowiczu.   W latach 1893-1903 służyła najbiedniejszym w Warszawie na P r a d z e, prowadząc dom noclegowy na terenie obecnej parafii świętego Floriana.

W 1905 r. założyła w Mohylewie na Białorusi Zgromadzenie Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny wyznaczając mu za cel szczegółowy działalność zmierzającą do zjednoczenia chrześcijan.

Odznaczała się wielką miłością Eucharystii i Serca Pana Jezusa oraz ogromną żarliwością apostolską i ekumeniczną. Zmarła w Białymstoku 29 stycznia 1946 r. W roku 1991 papież Jan Paweł II zaliczył ją w poczet błogosławionych. Była  i n s p i r a t o r k ą ekumenizmu w życiu codziennym przez miłość.

Bł. Bolesława przez całe życie odznaczała się wielką wrażliwością na wymagania Boże. Jej żywa wiara uzdalniała Ją do zauważenia wymagań Bożych w najbardziej zwyczajnych okolicznościach, a także w trudnych sytuacjach i niejednokrotnie doświadczanym cierpieniu. We wszystkich krzyżujących Ją momentach zachowała wielki spokój, a zachowana korespondencja świadczy o bezgranicznym zaufaniu, głębokiej pokorze i podejmowaniu wciąż nowych i pełnych nadziei inicjatyw.

Powołanie do pracy apostolskiej, a zwłaszcza do pracy misyjnej i ekumenicznej uważała za najszczytniejsze zadanie i za szczególnego rodzaju charyzmat dany Jej przez Boga dla innych. Podejmując wysiłki w kierunku własnego uświęcenia oraz prace nad zbawieniem innych pragnęła oddać Bogu najwyższą chwałę.


Taki też cel przyświecał bł. Bolesławie, kiedy pracowała Warszawie na Pradze. Służbę tę podjęła w 30 roku życia. Sama o tym okresie napisała, że pracowała dużo dla pożytku ubogich i upośledzonych na terenie miasta Warszawy, jako działaczka charytatywna. Tutaj ujawniła się wielka miłość Matki do najbiedniejszych i najsłabszych, których jak Jezus będzie zawsze wybierała w dalszej posłudze i razem z Nim będzie umywała im stopy. Służyła wierząc, że służy Chrystusowi, który przebywa na ziemi w osobach swoich ubogich..

 Bł. Bolesława przybyła do Warszawy ok. 1892 r. Zamieszkała na Pradze razem ze swoją siostrą Marią. Nie udało się dokładnie ustalić gdzie zamieszkały. Wiadome jest, że założyła pracownię krawiecką. Wydaje się jednak, że zakład krawiecki był dla bł. Bolesławy tylko jakby punktem zewnętrznego oparcia, bo przecież według wymagań ks. Mścichowskiego celem Jej przybycia było czynne włączenie się w działalność apostolską wśród dzieci i młodzieży. Być może, że wyjeżdżając z Łowicza miała na uwadze ten właśnie cel wskazany przez spowiednika, tym bardziej, że miała przygotowanie do pracy wychowawczo-oświatowej i sporo już doświadczenia w tej dziedzinie, bo przecież, jako nauczycielka i wychowawczyni pracowała w Zgromadzeniu Rodziny Maryi. Wydaje się jednak, że po przeprowadzeniu się do Warszawy i wstępnym zagospodarowaniu mieszkania, zorientowała się, że jeszcze pilniejszą potrzebą czasu w warszawskim środowisku było zajęcie się ludźmi z tzw. marginesu społecznego. Bł. Bolesława prawdopodobnie zgłosiła swoją ofertę w zarządzie Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności i powierzono Jej obowiązek jednego z domów noclegowych.

 W tradycji rodzinnej Lamentów przechowała się informacja, że zakład ten mieścił się w tym samym budynku, w którym od 1919 r. dom opieki społecznej prowadzili Bracia Alberytyni, a więc przy ul. Jagiellońskiej 21 (wówczas ul. Petersburska 7). W tym samym też budynku Siostry Franciszkanki od Cierpiących prowadziły dom noclegowy do 1883 r. Działalność przytułku przy ul. Petersburskiej została wznowiona w 1892 r. Może rzeczywiście rozpoczęła w nim wtedy pracę bł. Bolesława.

Zastanawiając się, dlaczego podjęła taki rodzaj pracy, odpowiedzi można szukać także w tym fakcie, że zaraz po przybyciu do Warszawy nawiązała kontakt i obrała sobie za kierownika duchowego bł. Honorata Koźmińskiego. A ojciec Honorat już od 1858 r. był duchowym opiekunem pierwszego w Warszawie Przytuliska przy ul. Wilczej. Może właśnie on zaproponował, a może nawet polecił Bolesławie, by objęła tak bliską jego sercu tę placówkę dobroczynną. Fundusze na prowadzenie tego dzieła otrzymywała prawdopodobnie częściowo od oberpolicmajstra a częściowo ze składek społecznych zbieranych na ten cel przez Towarzystwo Dobroczynności.

Przytułek ten w czasach, gdy prowadziły go Siostry Franciszkanki od Cierpiących był najtrudniejszy do pokierowania. Znajdował się on w parku Aleksandrowskim, w którym często przebywali ludzie ścigani przez policję.

Żeby właściwie ocenić tę pracę, trzeba stwierdzić, iż bł. Bolesława wybrała ją dlatego, że pierwszy wybrał dla niej taką posługę Bóg. Tak to przyjęła – w duchu wiary. Chciała przecież ukryć się w klauzurze klasztornej, by w ciszy jednoczyć się z Bogiem. Praca w noclegowni wcale nie obiecywała Jej ciszy i uwolnienia się od trosk zewnętrznych, by poświęcić się wyłącznie kontemplacji Boga. Posługę najbiedniejszym przyjęła, jako swoje powołanie.

Dlatego angażując się cała w pracę charytatywną, w centrum swoich apostolskich wysiłków postawiła troskę o uporządkowanie życia moralnego i religijnego swoich podopiecznych. Przygotowywała ich do sakramentów świętych, zwłaszcza chrztu, pokuty i małżeństwa. Zajmowała się też zaniedbanymi dziećmi, przygotowując je do I Komunii św. Ponadto odwiedzała chorych i samotnych, doprowadzając ich do sakramentów świętych. Godziła zwaśnione małżeństwa.

Oprócz prac społecznych spoczywały na niej poważne obowiązki rodzinne. Od 1983 r. Jej najmłodszy brat Stefan uczęszczał w Warszawie do gimnazjum klasycznego. Po jego ukończeniu miał zamiar wstąpić do seminarium duchownego. Początkowo pewnie opiekowała się nim, jako starsza siostra. Ale po nagłej śmierci ojca (zmarł w 1894 r. w czasie epidemii cholery w wieku 58 lat) przybyło Jej obowiązków. Sprowadziła do Warszawy 54-letnią matkę i jako najstarsza z rodzeństwa podjęła się odpowiedzialności za utrzymanie całej rodziny. Głównym źródłem utrzymania był zakład krawiecki, w którym pracowała Jej siostra Maria. Bolesława krawiectwem zajmowała się pewnie tylko w okresie letnim, gdy schronisko było zamknięte. Był też w domu Jej brat Antoni, który pracował jako woźny w szkole. Obecność najbliższych pomagała Jej odetchnąć ciepłem domu rodzinnego po trudach pracy społecznej.

Każdego roku znajdowała czas, aby pod kierunkiem Ojca Honorata odprawić dwutygodniowe rekolekcje w Nowym Mieście nad Pilicą. Zaraz też na początku swej pracy w Warszawie wstąpiła do Trzeciego Zakonu Świeckiego św. Franciszka. Ojciec Honorat mianował Ją przełożoną tercjarek, stąd doszła odpowiedzialność za parafialną wspólnotę tercjarską. Reguła tercjarska zobowiązywała przede wszystkim do oddawania chwały Bogu przez osobiste dążenie do świętości i wnoszenie wartości chrześcijańskich w życie społeczne. Podawała też konkretne praktyki w pracy nad własnym doskonaleniem (m.in. codzienny rachunek sumienia, w miarę możliwości codzienne uczestnictwo we Mszy św., apostołowanie przykładem własnego życia). Stąd można wnosić, że bł. Bolesława bardzo dbała w tym okresie o rozwój i pogłębianie życia wewnętrznego. Bardzo pragnęła, aby Jej brat Stefan został kapłanem. Doprowadzeniu go do kapłaństwa poświęcała swoje życie i powołanie zakonne. Tymczasem 6 czerwca 1900 r. Stefan, z którym wiązała takie nadzieje utonął w Wiśle udzielając pomocy tonącemu koledze. Kiedy stała nad jego trumną wprost fizycznie usłyszała słowa: Ja nie chcę jego powołania tylko twego. Zrozumiała wówczas, że mylną drogę obrała, wyrzekając się życia zakonnego, a wychowując brata na kapłana (Ł. Czechowska). W duchu wiary całe to wstrząsające wydarzenie odczytała, jako głos Boży upominający się o konsekwentną realizację jej własnego powołania zakonnego. Złożyła wtedy Bogu obietnicę, że powróci na drogę życia zakonnego. Pozostała jednak jeszcze parę lat przy matce, która boleśnie przeżyła tragiczną śmierć syna. Opóźnienie realizacji tych planów płynęło może też z tego powodu, że nie wiedziała, jakie zgromadzenie wybrać. W rysie historycznym zgromadzenia napisała, że od dawna nosiła się z myślą zorganizowania pracy nad schizmatykami wschodnimi. Bóg posłużył się bł. Ojcem Honoratem i panią Sianożęcką z Białorusi, aby mogła zrealizować pragnienia serca. Jednak nie było to takie proste, bo bł. Bolesława nie znała jak się potoczą dalej Jej losy. Kiedy rozważała wyjazd na Białoruś, przeżyła wówczas walkę wewnętrzną bowiem tu jakby odsuwała się na dalszy plan, a może na zawsze myśl o klasztorze. Zaufała jednak Bogu.

To wszystko dokonywało się tutaj na Pradze. Pewnie bardzo często przed Jezusem Eucharystycznym, bo od Niego bł. Bolesława czerpała siłę i moc do pełnienia woli Bożej.

W 1903 r. opuściła Warszawę i udała się do Mohylewa na Białoruś.